A small tool to view real-world ActivityPub objects as JSON! Enter a URL
or username from Mastodon or a similar service below, and we'll send a
request with
the right
Accept
header
to the server to view the underlying object.
{
"@context": "https://www.w3.org/ns/activitystreams",
"type": "OrderedCollectionPage",
"orderedItems": [
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:895684065522966528",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Stopa procentowa w Turcji od 2014 roku wzrosła z 4% do 24%. W tym czasie kurs dolara względem tureckiej liry wzrósł z 2,1 do 6,5. Gdyby to co stało się z Turcją przydarzyło się w Polsce, budżety państwa i samorządów po prostu by się rozpadły. Nie chcę nawet próbować wyobrażać sobie jak mogłoby to wyglądać. A co stałoby się z naszymi portfelami? Cena paliwa wzrosłaby trzykrotnie, ludzie mający kredyty we frankach straciliby dorobek całego życia. Niewiele lepiej wyglądałaby sytuacja zadłużonych w złotówkach. Jeżeli odsetki od kredytu hipotecznego wzrosłyby z powiedzmy 4% do 20%, to koszt odsetek od 200 000 zł kredytu wyniósłby nie 660 zł a 3 300 zł miesięcznie. <br /><br />Nie muszę chyba tłumaczyć jakie konsekwencje miałoby to dla wszystkich. Każdy to może sobie szybko przeliczyć na przykładzie własnego kredytu. Nie chcę nikogo niepotrzebnie straszyć. Jest to na szczęście mało prawdopodobny, ale jak najbardziej możliwy scenariusz. Byłby mniej realny, gdyby w Radzie Polityki Pieniężnej nie znajdował się prof. Eryk Łon, który niedawno następująco ocenił sytuację w Turcji:<br /><br />\"Dynamiczne, nacechowane bardzo wysokim poziomem dumy narodowej wypowiedzi prezydenta R. T. Erdogana przyczyniły się do ukształtowania się kursu liry tureckiej na poziomie korzystnym dla tureckiego eksportu oraz tureckiej turystyki\". Tureckie doświadczenia pokazują, że \"możliwe jest sprytne wykorzystanie suwerenności monetarnej” i \"posiadania własnej waluty\".<br /><br />Czy jest możliwe, aby w Polsce również zaczęto \"sprytnie\" wykorzystywać suwerenność monetarną? Czy kurs złotówki będzie równie korzystny dla eksportu i turystyki jak kurs liry tureckiej?<br /><br />Miejmy nadzieję, że nie. Ale osobiście dwa razy bym się zastanowił nad braniem kredytu na granicy zdolności kredytowej. Życie ma się tylko jedno. Lepiej kilka lat pomieszkać w mniejszym mieszkaniu niż całe życie zmarnować na walce ze stale rosnącymi długami.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/895684065522966528",
"published": "2018-10-07T14:48:42+00:00",
"source": {
"content": "Stopa procentowa w Turcji od 2014 roku wzrosła z 4% do 24%. W tym czasie kurs dolara względem tureckiej liry wzrósł z 2,1 do 6,5. Gdyby to co stało się z Turcją przydarzyło się w Polsce, budżety państwa i samorządów po prostu by się rozpadły. Nie chcę nawet próbować wyobrażać sobie jak mogłoby to wyglądać. A co stałoby się z naszymi portfelami? Cena paliwa wzrosłaby trzykrotnie, ludzie mający kredyty we frankach straciliby dorobek całego życia. Niewiele lepiej wyglądałaby sytuacja zadłużonych w złotówkach. Jeżeli odsetki od kredytu hipotecznego wzrosłyby z powiedzmy 4% do 20%, to koszt odsetek od 200 000 zł kredytu wyniósłby nie 660 zł a 3 300 zł miesięcznie. \n\nNie muszę chyba tłumaczyć jakie konsekwencje miałoby to dla wszystkich. Każdy to może sobie szybko przeliczyć na przykładzie własnego kredytu. Nie chcę nikogo niepotrzebnie straszyć. Jest to na szczęście mało prawdopodobny, ale jak najbardziej możliwy scenariusz. Byłby mniej realny, gdyby w Radzie Polityki Pieniężnej nie znajdował się prof. Eryk Łon, który niedawno następująco ocenił sytuację w Turcji:\n\n\"Dynamiczne, nacechowane bardzo wysokim poziomem dumy narodowej wypowiedzi prezydenta R. T. Erdogana przyczyniły się do ukształtowania się kursu liry tureckiej na poziomie korzystnym dla tureckiego eksportu oraz tureckiej turystyki\". Tureckie doświadczenia pokazują, że \"możliwe jest sprytne wykorzystanie suwerenności monetarnej” i \"posiadania własnej waluty\".\n\nCzy jest możliwe, aby w Polsce również zaczęto \"sprytnie\" wykorzystywać suwerenność monetarną? Czy kurs złotówki będzie równie korzystny dla eksportu i turystyki jak kurs liry tureckiej?\n\nMiejmy nadzieję, że nie. Ale osobiście dwa razy bym się zastanowił nad braniem kredytu na granicy zdolności kredytowej. Życie ma się tylko jedno. Lepiej kilka lat pomieszkać w mniejszym mieszkaniu niż całe życie zmarnować na walce ze stale rosnącymi długami.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:895684065522966528/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:884038897407451136",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Samorządy na całym świecie muszą sobie radzić ze szkodliwymi zjawiskami takimi jak korupcja czy nepotyzm. Zatrudnianie w instytucjach miejskich krewnych, przyjaciół oraz działaczy partyjnych szkodzi samorządowi, negatywnie wpływa na poziom wydatków i jakość zarządzania miastem.<br /><br />Jak można walczyć z korupcją, nepotyzmem i innymi patologiami szkodzącymi samorządom? Tu przychodzą z pomocą badania naukowe. Najpierw napiszę jakie metody nie działają. Otóż nie mają znaczenie poglądy polityczne rządzących. Lewica, prawica, konserwatyści i liberałowie dopuszczają się korupcji i nepotyzmu w takim samym stopniu. Nie działa też wymiana starych polityków na nowych. Bez zmiany otoczenia prawnego, nowi ludzie wpadają w gotowe koleiny, patologie się replikują. <br /><br />Co więc można zrobić? Wiele badań dowiodło, że zwiększenie jawności działania zmniejsza korupcję. Jest to pogląd przyjęty w całym cywilizowanym świecie. Zaprzeczanie tezie o zbawiennym wpływie jawności na poziom korupcji można porównać do wiary w płaską Ziemię <br /> <br />A jak jawność wygląda w Toruniu? Fatalnie. Urząd Miasta od 2015 roku nie publikuje rejestru umów. Spółki miejskie (jedynym pozytywnym wyjątkiem są Toruńskie Wodociągi) nie publikują w ogóle albo od wielu już lat, bilansów i sprawozdań finansowych. W Biuletynie Informacji Publicznej CK Zamek Krzyżacki nie ma nawet informacji kto tą jednostką zarządza, nie mówiąc już o liście najważniejszych pracowników czy jakichkolwiek danych finansowych. W rezultacie dostęp do informacji jest utrudniony, dziennikarze i mieszkańcy nie mogą patrzeć politykom na ręce. Sprzyja to niestety niepożądanym zjawiskom.<br /><br />Dlatego postuluję wprowadzenie obligatoryjnego publikowania przez miasto rejestrów umów oraz treści najważniejszych z nich. Dzięki temu podejmujący ważne decyzje urzędnicy dwa razy się zastanowią zanim przymkną oko na szkodliwe dla miasta zapisy w umowie.<br /><br />Toruń musi postawić na jawność. Tylko tak możemy zmniejszyć nadużycia i lepiej pilnować miejskich, czyli naszych pieniędzy.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/884038897407451136",
"published": "2018-09-05T11:34:57+00:00",
"source": {
"content": "Samorządy na całym świecie muszą sobie radzić ze szkodliwymi zjawiskami takimi jak korupcja czy nepotyzm. Zatrudnianie w instytucjach miejskich krewnych, przyjaciół oraz działaczy partyjnych szkodzi samorządowi, negatywnie wpływa na poziom wydatków i jakość zarządzania miastem.\n\nJak można walczyć z korupcją, nepotyzmem i innymi patologiami szkodzącymi samorządom? Tu przychodzą z pomocą badania naukowe. Najpierw napiszę jakie metody nie działają. Otóż nie mają znaczenie poglądy polityczne rządzących. Lewica, prawica, konserwatyści i liberałowie dopuszczają się korupcji i nepotyzmu w takim samym stopniu. Nie działa też wymiana starych polityków na nowych. Bez zmiany otoczenia prawnego, nowi ludzie wpadają w gotowe koleiny, patologie się replikują. \n\nCo więc można zrobić? Wiele badań dowiodło, że zwiększenie jawności działania zmniejsza korupcję. Jest to pogląd przyjęty w całym cywilizowanym świecie. Zaprzeczanie tezie o zbawiennym wpływie jawności na poziom korupcji można porównać do wiary w płaską Ziemię \n \nA jak jawność wygląda w Toruniu? Fatalnie. Urząd Miasta od 2015 roku nie publikuje rejestru umów. Spółki miejskie (jedynym pozytywnym wyjątkiem są Toruńskie Wodociągi) nie publikują w ogóle albo od wielu już lat, bilansów i sprawozdań finansowych. W Biuletynie Informacji Publicznej CK Zamek Krzyżacki nie ma nawet informacji kto tą jednostką zarządza, nie mówiąc już o liście najważniejszych pracowników czy jakichkolwiek danych finansowych. W rezultacie dostęp do informacji jest utrudniony, dziennikarze i mieszkańcy nie mogą patrzeć politykom na ręce. Sprzyja to niestety niepożądanym zjawiskom.\n\nDlatego postuluję wprowadzenie obligatoryjnego publikowania przez miasto rejestrów umów oraz treści najważniejszych z nich. Dzięki temu podejmujący ważne decyzje urzędnicy dwa razy się zastanowią zanim przymkną oko na szkodliwe dla miasta zapisy w umowie.\n\nToruń musi postawić na jawność. Tylko tak możemy zmniejszyć nadużycia i lepiej pilnować miejskich, czyli naszych pieniędzy.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:884038897407451136/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:881890528204890112",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Kolejnym ważnym elementem współczesnego inteligentnego miasta jest udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji. Wybieranie rady miasta raz na kilka lat, konsultacje czy referenda są oczywiście przestarzałym i niewydajnym sposobem na zapewnienie mieszkańcom wpływu na działalność miasta. Głosowanie w komisjach wyborczych i ręczne liczenie głosów to jest technologia sprzed kilkuset lat. Równie dobrze moglibyśmy dojeżdżać na głosowania konno. Dlatego proponuję wdrożenie rozwiązania z miasta Zug w Szwajcarii. <br /><br />Toruń może organizować niewiążące głosowania w ważnych dla mieszkańców miasta sprawach. Niewiążące dlatego, że nasze przestarzałe prawo nie pozwala na wdrożenie głosowań wiążących. Dzięki technologii blockchain głosowanie byłoby niemożliwe do sfałszowania. Każdy mieszkaniec Torunia mógłby głosować przez aplikację w telefonie lub za pomocą komputera. Dzięki temu głosowania byłyby praktycznie bezkosztowe i zarządzający miastem mieliby szybki dostęp do opinii mieszkańców. Głosowania mogłyby dotyczyć też spraw istotnych tylko dla mieszkańców konkretnego osiedla. <br /><br />Ale to nie koniec, ten system można jeszcze ulepszyć. Wadą demokracji bezpośredniej jest to, że nie każdy wyborca ma czas i ochotę na rozstrzyganie które rozwiązanie jest lepsze. Odpowiedzią jest wymyślona kilka lat temu demokracja płynna, łącząca zalety demokracji pośredniej i bezpośredniej. Każdy wyborca może głosować samodzielnie albo przekazać swój głos w systemie innemu mieszkańcowi Torunia. Ten może głosować dwoma głosami albo ponownie przekazać swoje dwa głosy dalej. Dzięki temu oddolnie wytworzy się grupa ludzi z autorytetem wśród mieszkańców, których głos ma dużą wagę. Wyborca może w każdej chwili odebrać pełnomocnikowi możliwość głosowania. Mieszkańcy miasta mogą mieć realny wpływ na politykę miasta. Nie muszą czekać 5 lat na kolejne wybory. <br /><br />Nie można oczywiście zmusić radnych ani prezydenta do decydowania zgodnie z wolą mieszkańców. Ale pewien jestem, że jeżeli radni będą lekceważyć wolę wyborców, to ci wyborcy w najbliższych wyborach zmienią takich radnych.<br /><br />Jesteśmy miastem które wydało Mikołaja Kopernika, wielkiego uczonego i naukowego rewolucjonisty. Nie możemy bać się nauki, technologii i zmian jakie za sobą niosą.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/881890528204890112",
"published": "2018-08-30T13:18:06+00:00",
"source": {
"content": "Kolejnym ważnym elementem współczesnego inteligentnego miasta jest udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji. Wybieranie rady miasta raz na kilka lat, konsultacje czy referenda są oczywiście przestarzałym i niewydajnym sposobem na zapewnienie mieszkańcom wpływu na działalność miasta. Głosowanie w komisjach wyborczych i ręczne liczenie głosów to jest technologia sprzed kilkuset lat. Równie dobrze moglibyśmy dojeżdżać na głosowania konno. Dlatego proponuję wdrożenie rozwiązania z miasta Zug w Szwajcarii. \n\nToruń może organizować niewiążące głosowania w ważnych dla mieszkańców miasta sprawach. Niewiążące dlatego, że nasze przestarzałe prawo nie pozwala na wdrożenie głosowań wiążących. Dzięki technologii blockchain głosowanie byłoby niemożliwe do sfałszowania. Każdy mieszkaniec Torunia mógłby głosować przez aplikację w telefonie lub za pomocą komputera. Dzięki temu głosowania byłyby praktycznie bezkosztowe i zarządzający miastem mieliby szybki dostęp do opinii mieszkańców. Głosowania mogłyby dotyczyć też spraw istotnych tylko dla mieszkańców konkretnego osiedla. \n\nAle to nie koniec, ten system można jeszcze ulepszyć. Wadą demokracji bezpośredniej jest to, że nie każdy wyborca ma czas i ochotę na rozstrzyganie które rozwiązanie jest lepsze. Odpowiedzią jest wymyślona kilka lat temu demokracja płynna, łącząca zalety demokracji pośredniej i bezpośredniej. Każdy wyborca może głosować samodzielnie albo przekazać swój głos w systemie innemu mieszkańcowi Torunia. Ten może głosować dwoma głosami albo ponownie przekazać swoje dwa głosy dalej. Dzięki temu oddolnie wytworzy się grupa ludzi z autorytetem wśród mieszkańców, których głos ma dużą wagę. Wyborca może w każdej chwili odebrać pełnomocnikowi możliwość głosowania. Mieszkańcy miasta mogą mieć realny wpływ na politykę miasta. Nie muszą czekać 5 lat na kolejne wybory. \n\nNie można oczywiście zmusić radnych ani prezydenta do decydowania zgodnie z wolą mieszkańców. Ale pewien jestem, że jeżeli radni będą lekceważyć wolę wyborców, to ci wyborcy w najbliższych wyborach zmienią takich radnych.\n\nJesteśmy miastem które wydało Mikołaja Kopernika, wielkiego uczonego i naukowego rewolucjonisty. Nie możemy bać się nauki, technologii i zmian jakie za sobą niosą.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:881890528204890112/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:881493857129451520",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Wśród największych problemów Torunia wyróżnić można brak wizji jak Toruń ma wyglądać za 20 lat oraz brak dobrych miejsc pracy.<br /><br />Jak przekonuje słynny socjolog metropolii Richard Florida, wprowadzanie w mieście nowoczesnych, inteligentnych rozwiązań jest sposobem na szukanie przewagi konkurencyjnej i zwycięstwo w walce o tzw. klasę ludzi twórczych. Stworzenie dobrego klimatu dla firm technologicznych może pomóc w stworzeniu dobrych miejsc pracy oraz w ściągnięciu freelancerów, programistów i innych dobrze zarabiających a pracujących zdalnie osób.<br /><br />Toruń powinien wzorować się na innych miastach, które odniosły sukces poprzez wdrażanie inteligentnych, nowoczesnych rozwiązań. Ważne jest to, aby nie wdrażać technologii tylko dla samego jej wdrożenia, wszystko musi mieć uzasadnienie biznesowe lub służyć poprawie jakości życia w Toruniu przy zachowaniu dopuszczalnego poziomu kosztów.<br /><br />Możemy powtórzyć sukces portugalskiego Porto, które we współpracy z miejscowym uniwersytetem stworzyło ekosystem dający firmom technologicznym olbrzymie pole rozwoju dla zwiększania wygody mieszkańców. Porto umieściło wiele najróżniejszych czujników, które zbierają i udostępniają za darmo dane. Na bazie tych danych powstają tworzone przez przedsiębiorców aplikacje. Dokładnie to samo dzieje się w Amsterdamie. Miasta te nazywane są inteligentnymi miastami trzeciej generacji. Toruń może pójść ich śladem i również wprowadzić nowoczesne rozwiązania, które już działają w Porto lub Amsterdamie, które wymieniłem na grafice.<br /><br />Kluczowa jest aplikacja pokazująca na mapie wolne miejsca parkingowe. Według badań około 30% zatorów w miastach powodowanych jest przez kierowców szukających miejsca parkingowego. Możemy jednocześnie ułatwić życie kierowcom oraz rozładować korki.<br /><br />Czy Toruń nie jest za małym miastem na tego typu innowacje? Zdecydowanie nie. Porto naprawdę nie jest wielką metropolią. A za przykładem Porto poszły inne portugalskie miasta. Torres Vedras i Aveiro mają po 80 tysięcy mieszkańców a Agueda zaledwie 50 tysięcy. <br /><br />Nie wiem co przyniesie przyszłość, nie wiem jakie rozwiązania będą możliwe dzięki nowoczesnym technologiom za 10 lat. Wiem jedynie, że musimy iść z duchem czasu, musimy być otwarci na nowe technologie, na nowe sposoby zarządzania miastem. W przeciwnym wypadku staniemy się skansenem, miastem zupełnie niepasującym do XXI wieku.<br /><br />--------------------------<br /><br />Jeżeli chcesz wesprzeć finansowo moją kampanię wyborczą, podaję dane do przelewu:<br /><br />KWW Sławomir Mentzen<br />58102050110000910203356763",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/881493857129451520",
"published": "2018-08-29T11:01:52+00:00",
"source": {
"content": "Wśród największych problemów Torunia wyróżnić można brak wizji jak Toruń ma wyglądać za 20 lat oraz brak dobrych miejsc pracy.\n\nJak przekonuje słynny socjolog metropolii Richard Florida, wprowadzanie w mieście nowoczesnych, inteligentnych rozwiązań jest sposobem na szukanie przewagi konkurencyjnej i zwycięstwo w walce o tzw. klasę ludzi twórczych. Stworzenie dobrego klimatu dla firm technologicznych może pomóc w stworzeniu dobrych miejsc pracy oraz w ściągnięciu freelancerów, programistów i innych dobrze zarabiających a pracujących zdalnie osób.\n\nToruń powinien wzorować się na innych miastach, które odniosły sukces poprzez wdrażanie inteligentnych, nowoczesnych rozwiązań. Ważne jest to, aby nie wdrażać technologii tylko dla samego jej wdrożenia, wszystko musi mieć uzasadnienie biznesowe lub służyć poprawie jakości życia w Toruniu przy zachowaniu dopuszczalnego poziomu kosztów.\n\nMożemy powtórzyć sukces portugalskiego Porto, które we współpracy z miejscowym uniwersytetem stworzyło ekosystem dający firmom technologicznym olbrzymie pole rozwoju dla zwiększania wygody mieszkańców. Porto umieściło wiele najróżniejszych czujników, które zbierają i udostępniają za darmo dane. Na bazie tych danych powstają tworzone przez przedsiębiorców aplikacje. Dokładnie to samo dzieje się w Amsterdamie. Miasta te nazywane są inteligentnymi miastami trzeciej generacji. Toruń może pójść ich śladem i również wprowadzić nowoczesne rozwiązania, które już działają w Porto lub Amsterdamie, które wymieniłem na grafice.\n\nKluczowa jest aplikacja pokazująca na mapie wolne miejsca parkingowe. Według badań około 30% zatorów w miastach powodowanych jest przez kierowców szukających miejsca parkingowego. Możemy jednocześnie ułatwić życie kierowcom oraz rozładować korki.\n\nCzy Toruń nie jest za małym miastem na tego typu innowacje? Zdecydowanie nie. Porto naprawdę nie jest wielką metropolią. A za przykładem Porto poszły inne portugalskie miasta. Torres Vedras i Aveiro mają po 80 tysięcy mieszkańców a Agueda zaledwie 50 tysięcy. \n\nNie wiem co przyniesie przyszłość, nie wiem jakie rozwiązania będą możliwe dzięki nowoczesnym technologiom za 10 lat. Wiem jedynie, że musimy iść z duchem czasu, musimy być otwarci na nowe technologie, na nowe sposoby zarządzania miastem. W przeciwnym wypadku staniemy się skansenem, miastem zupełnie niepasującym do XXI wieku.\n\n--------------------------\n\nJeżeli chcesz wesprzeć finansowo moją kampanię wyborczą, podaję dane do przelewu:\n\nKWW Sławomir Mentzen\n58102050110000910203356763",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:881493857129451520/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:876393022935199744",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Bandyci chcieli wymusić haracz od właściciela warsztatu samochodowego pod Wrocławiem. Gdy ten nie chciał im ulec, obrzucili mu dom koktajlami Mołotowa. Jezeli ktoś ma żonę i dzieci, łatwo mu będzie wyobrazić sobie, jak przerażająca musi być świadomość, że nie jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwa najbliższym.<br /><br />Po kilku dniach, 21 czerwca 2018 roku bandyci przyszli ponownie po haracz do warsztatu. Tym razem jednak właściciel był uzbrojony w czarnoprochowca, którego mógł nabyć od ręki, bez żadnych pozwoleń i badań. Wywiązała się krótka strzelanina, bandyci uciekli i raczej już nie wrócą.<br /><br />W normalnym kraju ten odważny mężczyzna, który przeciwstawił się złym ludziom w obronie rodziny, nie musiałby się bronić za pomocą przestarzałej i zawodnej broni używanej 150 lat temu. Mógłby mieć broń współczesną. <br /><br />W normalnym kraju po takim zdarzeniu rozpoczęłaby się dyskusja o poszerzeniu prawa do obrony przed bandytami. Ale nie żyjemy w normalnym kraju. Żyjemy w Polsce rządzonej przez PiS.<br /><br />Jak więc politycy partii rządzącej zareagowali na tę sytuację?<br /><br />Po niecałych dwóch miesiącach od zdarzenia wypuścili projekt zmian w ustawie o broni i amunicji. Według nowych pomysłów nie będzie można mieć przy sobie naładowanego czarnoprochowca. Nie będzie go można kupić od ręki bez badań lekarskich i rejestracji na policji. <br /><br />Gdyby opisywana sytuacja miała miejsce w czerwcu 2019 roku, po wejściu w życie tych przepisów, ten mężczyzna nie mógłby obronić się przed bandytami. Zostałby zupełnie bezbronny. Zostałby w najlepszym razie pobity i okradziony. Zło by zatriumfowało.<br /><br />Do zwycięstwa zła wystarczy obojętność ludzi dobrych. Nie bądź obojętny, zaprotestuj przeciwko próbom odebrania Polakom ostatnich możliwości obrony.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/876393022935199744",
"published": "2018-08-15T09:12:59+00:00",
"source": {
"content": "Bandyci chcieli wymusić haracz od właściciela warsztatu samochodowego pod Wrocławiem. Gdy ten nie chciał im ulec, obrzucili mu dom koktajlami Mołotowa. Jezeli ktoś ma żonę i dzieci, łatwo mu będzie wyobrazić sobie, jak przerażająca musi być świadomość, że nie jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwa najbliższym.\n\nPo kilku dniach, 21 czerwca 2018 roku bandyci przyszli ponownie po haracz do warsztatu. Tym razem jednak właściciel był uzbrojony w czarnoprochowca, którego mógł nabyć od ręki, bez żadnych pozwoleń i badań. Wywiązała się krótka strzelanina, bandyci uciekli i raczej już nie wrócą.\n\nW normalnym kraju ten odważny mężczyzna, który przeciwstawił się złym ludziom w obronie rodziny, nie musiałby się bronić za pomocą przestarzałej i zawodnej broni używanej 150 lat temu. Mógłby mieć broń współczesną. \n\nW normalnym kraju po takim zdarzeniu rozpoczęłaby się dyskusja o poszerzeniu prawa do obrony przed bandytami. Ale nie żyjemy w normalnym kraju. Żyjemy w Polsce rządzonej przez PiS.\n\nJak więc politycy partii rządzącej zareagowali na tę sytuację?\n\nPo niecałych dwóch miesiącach od zdarzenia wypuścili projekt zmian w ustawie o broni i amunicji. Według nowych pomysłów nie będzie można mieć przy sobie naładowanego czarnoprochowca. Nie będzie go można kupić od ręki bez badań lekarskich i rejestracji na policji. \n\nGdyby opisywana sytuacja miała miejsce w czerwcu 2019 roku, po wejściu w życie tych przepisów, ten mężczyzna nie mógłby obronić się przed bandytami. Zostałby zupełnie bezbronny. Zostałby w najlepszym razie pobity i okradziony. Zło by zatriumfowało.\n\nDo zwycięstwa zła wystarczy obojętność ludzi dobrych. Nie bądź obojętny, zaprotestuj przeciwko próbom odebrania Polakom ostatnich możliwości obrony.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:876393022935199744/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:852480958539038720",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Andrzej Turczyn ujawnił projekt nowej ustawy o broni i amunicji. No dobrze, zapyta ktoś, ale czemu projekt ustawy musi ujawniać Turczyn? Czemu projekt ten, tak jak każdy inny, nie pojawi się po prostu na stronach rządowych? W końcu ustawa wdrażająca unijną dyrektywę o broni musi wejść w życie już we wrześniu a mamy czerwiec, więc najwyższy czas na ujawnienie projektu. Odpowiedź kryje się w treści projektu: radykalnie ogranicza on Polakom prawo do posiadania broni.<br /><br />Ustawa gotowa była już w styczniu. Od tej pory trafiała do różnych ministerstw, do komend wojewódzkich policji, do Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, do najważniejszych dystrybutorów broni. Mimo to MSWiA cały czas kłamało, że toczą się jedynie prace analityczne. Od lutego MSWiA na wszystkie oficjalne pytania udzielało kłamliwych odpowiedzi. Szczerze mówiąc szczególnie mnie to nie dziwi. Inni członkowie tego załganego rządu regularnie kłamali w sprawie niepodwyższania podatków. <br /><br />Na szczęście ktoś się nad strzelcami zlitował i potajemnie podesłał Turczynowi tekst ustawy. Ustawy, która cofa pozytywne zmiany przeprowadzone przez PO w 2011 roku. Wrócić ma uznaniowość policji przy wydawaniu pozwoleń na broń palną do celów sportowych. Do tej pory jeżeli ktoś był sportowcem i spełniał formalne wymagania, musiał dostać pozwolenie od policji. Uznaniowość była przy pozwoleniu na broń palną do ochrony osobistej. W rezultacie pozwolenie dostawali tylko krewni i znajomi królika. <br /><br />Teraz uznaniowość ma powrócić. W obecnej ustawie jest napisane \"Policja wydaje pozwolenie na broń\" a w tej nowej \"Pozwolenie na broń może być wydane\". Czyli może też nie być wydane mimo spełnienia wszystkich wymagań. <br /><br />Od 2011 roku strzelectwo wreszcie zaczęło się w Polsce rozwijać. Przez te kilka lat wykonano wiele pracy, mnóstwo ludzi kupiło broń i nauczyło się nią posługiwać. Przestępczość w tym czasie spadła, jeżeli dochodziło do przestępstw z użyciem broni, to była to broń nielegalna. Legalni posiadacze broni okazali się praworządni i odpowiedzialni. <br /><br />Cały czas mamy w Polsce wyjątkowo mało broni. Potrzeba wielu lat do nadrobienia zapóźnienia wywołanego przez PRL i III RP. Niestety pod rządami PiS ta przepaść dzieląca nas od naszych sąsiadów będzie się znowu pogłębiać. Polacy mają według PiS pozostać bezbronni, kultury posiadania broni w Polsce ma nie być. Jeżeli Polska ma wrogów biorących pod uwagę konflikt zbrojny, to ci wrogowie muszą być teraz w bardzo dobrym nastroju. <br /><br />Wszystko to ma stać się bez konsultacji ze środowiskiem strzeleckim, bez rzetelnych opracowań, bez przekonującego uzasadnienia. Projekt zostanie ogłoszony w wakacje, by zminimalizować protesty, następnie będzie ekspresowo przyjęty, a wszystko zostanie zrzucone na konieczność dostosowania się do prawa unijnego. Co będzie oczywiście kolejnym kłamstwem tego rządu.<br /><br />Szczególnie gorąco pozdrawiam w tym miejscu posłankę Siarkowską i jej środowisko, które wspiera ten zakłamany i wrogi prawu do broni rząd. <br /><br />Szanowni strzelcy, myśliwi, kolekcjonerzy i wszyscy inni miłośnicy broni palnej. PiS jest przeciwnikiem prawa Polaków do broni. Dla Pawła Kukiza nawet kompromisowy projekt ROMB to było już za dużo. Jedyną partią która chce przywrócić Polakom prawo do posiadania broni jest Wolność. Jeżeli większość z was nie przyjmie tego do wiadomości i ponownie zagłosuje na przeciwników broni, to sami będziecie sobie winni. PiS do władzy sam się nie wybrał, ktoś na nich głosował.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/852480958539038720",
"published": "2018-06-10T09:34:58+00:00",
"source": {
"content": "Andrzej Turczyn ujawnił projekt nowej ustawy o broni i amunicji. No dobrze, zapyta ktoś, ale czemu projekt ustawy musi ujawniać Turczyn? Czemu projekt ten, tak jak każdy inny, nie pojawi się po prostu na stronach rządowych? W końcu ustawa wdrażająca unijną dyrektywę o broni musi wejść w życie już we wrześniu a mamy czerwiec, więc najwyższy czas na ujawnienie projektu. Odpowiedź kryje się w treści projektu: radykalnie ogranicza on Polakom prawo do posiadania broni.\n\nUstawa gotowa była już w styczniu. Od tej pory trafiała do różnych ministerstw, do komend wojewódzkich policji, do Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego, do najważniejszych dystrybutorów broni. Mimo to MSWiA cały czas kłamało, że toczą się jedynie prace analityczne. Od lutego MSWiA na wszystkie oficjalne pytania udzielało kłamliwych odpowiedzi. Szczerze mówiąc szczególnie mnie to nie dziwi. Inni członkowie tego załganego rządu regularnie kłamali w sprawie niepodwyższania podatków. \n\nNa szczęście ktoś się nad strzelcami zlitował i potajemnie podesłał Turczynowi tekst ustawy. Ustawy, która cofa pozytywne zmiany przeprowadzone przez PO w 2011 roku. Wrócić ma uznaniowość policji przy wydawaniu pozwoleń na broń palną do celów sportowych. Do tej pory jeżeli ktoś był sportowcem i spełniał formalne wymagania, musiał dostać pozwolenie od policji. Uznaniowość była przy pozwoleniu na broń palną do ochrony osobistej. W rezultacie pozwolenie dostawali tylko krewni i znajomi królika. \n\nTeraz uznaniowość ma powrócić. W obecnej ustawie jest napisane \"Policja wydaje pozwolenie na broń\" a w tej nowej \"Pozwolenie na broń może być wydane\". Czyli może też nie być wydane mimo spełnienia wszystkich wymagań. \n\nOd 2011 roku strzelectwo wreszcie zaczęło się w Polsce rozwijać. Przez te kilka lat wykonano wiele pracy, mnóstwo ludzi kupiło broń i nauczyło się nią posługiwać. Przestępczość w tym czasie spadła, jeżeli dochodziło do przestępstw z użyciem broni, to była to broń nielegalna. Legalni posiadacze broni okazali się praworządni i odpowiedzialni. \n\nCały czas mamy w Polsce wyjątkowo mało broni. Potrzeba wielu lat do nadrobienia zapóźnienia wywołanego przez PRL i III RP. Niestety pod rządami PiS ta przepaść dzieląca nas od naszych sąsiadów będzie się znowu pogłębiać. Polacy mają według PiS pozostać bezbronni, kultury posiadania broni w Polsce ma nie być. Jeżeli Polska ma wrogów biorących pod uwagę konflikt zbrojny, to ci wrogowie muszą być teraz w bardzo dobrym nastroju. \n\nWszystko to ma stać się bez konsultacji ze środowiskiem strzeleckim, bez rzetelnych opracowań, bez przekonującego uzasadnienia. Projekt zostanie ogłoszony w wakacje, by zminimalizować protesty, następnie będzie ekspresowo przyjęty, a wszystko zostanie zrzucone na konieczność dostosowania się do prawa unijnego. Co będzie oczywiście kolejnym kłamstwem tego rządu.\n\nSzczególnie gorąco pozdrawiam w tym miejscu posłankę Siarkowską i jej środowisko, które wspiera ten zakłamany i wrogi prawu do broni rząd. \n\nSzanowni strzelcy, myśliwi, kolekcjonerzy i wszyscy inni miłośnicy broni palnej. PiS jest przeciwnikiem prawa Polaków do broni. Dla Pawła Kukiza nawet kompromisowy projekt ROMB to było już za dużo. Jedyną partią która chce przywrócić Polakom prawo do posiadania broni jest Wolność. Jeżeli większość z was nie przyjmie tego do wiadomości i ponownie zagłosuje na przeciwników broni, to sami będziecie sobie winni. PiS do władzy sam się nie wybrał, ktoś na nich głosował.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:852480958539038720/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:842682846009872384",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Pewnie wielu z was jeszcze nie słyszało, ale szykuje się afera większa od Amber Gold. Upada właśnie spółka giełdowa GetBack, która zajmowała się skupowaniem pakietów wierzytelności, a następnie ich windykacją. GetBack działał bardzo aktywnie na nadzorowanym przez KNF rynku finansowym. Wszedł na giełdę, pozyskiwał kapitał ze sprzedaży akcji i obligacji. <br /><br />Dlaczego nikt przed GetBackiem nie ostrzegał? Ponieważ wszyscy byli zainteresowani tym, by GetBack działał jak najdłużej. GetBack zapłacił ośmiu biurom maklerskim, prawnikom i firmom wspomagającym wejście na giełdę około 75 mln zł. Dzięki temu sprzedał swoje akcje o wartości 750 mln zł. Czemu biur maklerskich było aż osiem? Prezes GetBacku w wywiadach twierdzi, że nie wie czemu. Ale odpowiedź jest oczywista. Otóż tak zwani analitycy giełdowi są zupełnie niezależni. Niezależnie od okoliczności nie będą zniechęcali do zakupu akcji, które na giełdę wprowadzają zatrudniające ich biura maklerskie. Dlatego zalanie biur maklerskich pieniędzmi spowodowało wystawienie GetBackowi masy pozytywnych rekomendacji. <br /><br />Ale to dopiero początek. GetBack pozyskał też 2,5 mld zł ze sprzedaży swoich obligacji. Z tego tytułu wypłacił 100 mln zł prowizji sprzedawcom obligacji. Obligacje sprzedawali wszyscy - banki, domy maklerskie, pośrednicy finansowi. Od początku 2017 roku GetBack wpompował w ten sposób w firmy sektora finansowego 250 mln zł. GetBack kupował też po zawyżonych cenach portfele wierzytelności od banków. Banki były zachwycone, bo sprzedawały wierzytelności drożej niż zakładały. Impreza trwała, wszyscy się cieszyli, a finansowali to nieświadomi problemów inwestorzy, naganiani przez prawie cały sektor finansowy. <br /><br />GetBack wiedział, że jest w fatalnej sytuacji już w grudniu 2017 roku. Wtedy to kurs akcji zaczął spadać. Ludzie związani ze środowiskiem finansowym prawdę poznali na początku marca. Mimo to, przez cały marzec 2018 roku pośrednicy dalej sprzedawali obligacje GetBacku wmawiając nabywcom, że jest to pewna inwestycja. W kwietniu o problemach spółki dowiedzieli się już wszyscy. <br /><br />Sektor finansowy czerpał z GetBacku wielkie zyski. Chciwość przesłoniła ostrożność i nikt nie zauważył lub nie chciał zauważyć, że rachunek za tę zabawę zapłacą zwyczajni inwestorzy. Ale co robił w takim razie nadzór finansowy? Czemu Komisja Nadzoru Finansowego nie alarmowała, że szykuje się nam afera która spowoduje straty dwukrotnie większe niż Amber Gold? <br /><br />KNF był zajęty w tym czasie ostrzeganiem przed kryptowalutami. NBP zapłacił 100 tysięcy złotych youtuberom za alarmowanie, że inwestowanie w kryptowaluty jest ryzykowne, a ich kursu nie gwarantuje żaden bank centralny. Z kolei premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że zakaże lub bardzo restrykcyjnie ureguluje kryptowaluty, ponieważ nie chce kolejnego Amber Gold. Ku wielkiemu zaskoczeniu doczekał się kolejnego Amber Gold, ale zupełnie gdzie indziej niż się tego spodziewał. <br /><br />A co robi KNF po upadku GetBacku? Rozpoczyna akcję informującą o ryzyku inwestowania w obligacje korporacyjne? A może uświadamia ludzi o konflikcie interesów analityków giełdowych, przez co wystawiane rekomendacje często są nierzetelne? <br /><br />Nic z tych rzeczy. KNF ogłosił właśnie przetarg. Zamierza wydać 615 000 zł na kolejną akcję ostrzegającą przed forexem, innymi niż ZUS piramidami finansowymi oraz kryptowalutami. O GetBack ani słowa. <br /><br />Jaka jest puenta tej historii? Przynosząca olbrzymie zyski, mająca obroty większe niż GPW w Warszawie, nienadzorowana przez KNF i zwalczana przez nasz rząd giełda kryptowalut BitBay przenosi się na Maltę, a nadzorowany przez KNF i hołubiony przez sektor finansowy GetBack traci 2 mld zł należące do inwestorów. <br /><br />Tyle warty jest nasz nadzór finansowy.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/842682846009872384",
"published": "2018-05-14T08:40:46+00:00",
"source": {
"content": "Pewnie wielu z was jeszcze nie słyszało, ale szykuje się afera większa od Amber Gold. Upada właśnie spółka giełdowa GetBack, która zajmowała się skupowaniem pakietów wierzytelności, a następnie ich windykacją. GetBack działał bardzo aktywnie na nadzorowanym przez KNF rynku finansowym. Wszedł na giełdę, pozyskiwał kapitał ze sprzedaży akcji i obligacji. \n\nDlaczego nikt przed GetBackiem nie ostrzegał? Ponieważ wszyscy byli zainteresowani tym, by GetBack działał jak najdłużej. GetBack zapłacił ośmiu biurom maklerskim, prawnikom i firmom wspomagającym wejście na giełdę około 75 mln zł. Dzięki temu sprzedał swoje akcje o wartości 750 mln zł. Czemu biur maklerskich było aż osiem? Prezes GetBacku w wywiadach twierdzi, że nie wie czemu. Ale odpowiedź jest oczywista. Otóż tak zwani analitycy giełdowi są zupełnie niezależni. Niezależnie od okoliczności nie będą zniechęcali do zakupu akcji, które na giełdę wprowadzają zatrudniające ich biura maklerskie. Dlatego zalanie biur maklerskich pieniędzmi spowodowało wystawienie GetBackowi masy pozytywnych rekomendacji. \n\nAle to dopiero początek. GetBack pozyskał też 2,5 mld zł ze sprzedaży swoich obligacji. Z tego tytułu wypłacił 100 mln zł prowizji sprzedawcom obligacji. Obligacje sprzedawali wszyscy - banki, domy maklerskie, pośrednicy finansowi. Od początku 2017 roku GetBack wpompował w ten sposób w firmy sektora finansowego 250 mln zł. GetBack kupował też po zawyżonych cenach portfele wierzytelności od banków. Banki były zachwycone, bo sprzedawały wierzytelności drożej niż zakładały. Impreza trwała, wszyscy się cieszyli, a finansowali to nieświadomi problemów inwestorzy, naganiani przez prawie cały sektor finansowy. \n\nGetBack wiedział, że jest w fatalnej sytuacji już w grudniu 2017 roku. Wtedy to kurs akcji zaczął spadać. Ludzie związani ze środowiskiem finansowym prawdę poznali na początku marca. Mimo to, przez cały marzec 2018 roku pośrednicy dalej sprzedawali obligacje GetBacku wmawiając nabywcom, że jest to pewna inwestycja. W kwietniu o problemach spółki dowiedzieli się już wszyscy. \n\nSektor finansowy czerpał z GetBacku wielkie zyski. Chciwość przesłoniła ostrożność i nikt nie zauważył lub nie chciał zauważyć, że rachunek za tę zabawę zapłacą zwyczajni inwestorzy. Ale co robił w takim razie nadzór finansowy? Czemu Komisja Nadzoru Finansowego nie alarmowała, że szykuje się nam afera która spowoduje straty dwukrotnie większe niż Amber Gold? \n\nKNF był zajęty w tym czasie ostrzeganiem przed kryptowalutami. NBP zapłacił 100 tysięcy złotych youtuberom za alarmowanie, że inwestowanie w kryptowaluty jest ryzykowne, a ich kursu nie gwarantuje żaden bank centralny. Z kolei premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że zakaże lub bardzo restrykcyjnie ureguluje kryptowaluty, ponieważ nie chce kolejnego Amber Gold. Ku wielkiemu zaskoczeniu doczekał się kolejnego Amber Gold, ale zupełnie gdzie indziej niż się tego spodziewał. \n\nA co robi KNF po upadku GetBacku? Rozpoczyna akcję informującą o ryzyku inwestowania w obligacje korporacyjne? A może uświadamia ludzi o konflikcie interesów analityków giełdowych, przez co wystawiane rekomendacje często są nierzetelne? \n\nNic z tych rzeczy. KNF ogłosił właśnie przetarg. Zamierza wydać 615 000 zł na kolejną akcję ostrzegającą przed forexem, innymi niż ZUS piramidami finansowymi oraz kryptowalutami. O GetBack ani słowa. \n\nJaka jest puenta tej historii? Przynosząca olbrzymie zyski, mająca obroty większe niż GPW w Warszawie, nienadzorowana przez KNF i zwalczana przez nasz rząd giełda kryptowalut BitBay przenosi się na Maltę, a nadzorowany przez KNF i hołubiony przez sektor finansowy GetBack traci 2 mld zł należące do inwestorów. \n\nTyle warty jest nasz nadzór finansowy.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:842682846009872384/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:839449719585738752",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "W grach komputerowych pojawiają się od jakiegoś czasu tzw. loot boxy. Są to różnego rodzaju losowe nagrody które można wygrać lub kupić w trakcie gry. W zależności od szczęścia w loot boxie może być bardzo dobra broń lub ulepszenie albo coś prawie bezwartościowego.<br /><br />Czemu ja o tym w ogóle piszę? Ponieważ tą niezwykle ważną sprawą zajmują się w Polsce aż dwa ministerstwa. Kierowane żelazną ręką Jadwigi Emilewicz Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii rozważa uregulowanie loot boxów. Przesłanek za tym jest wiele. Po pierwsze loot boxy nie są sprawiedliwe społecznie. Ktoś kto ma więcej pieniędzy będzie miał dostęp do lepszych przedmiotów, dzięki czemu osiągnie w grze przewagę. Kłóci się to w jaskrawy sposób z filozofią Marksa, którego 200 urodziny w całej Europie właśnie obchodzimy. Po drugie tego rodzaju mikropłatności zmniejszają satysfakcję z gry. Ministerstwo słusznie wierząc, że rynek nie jest w stanie odrzucić irytujących gier, zamierza samo dbać o poziom zadowolenia graczy. Wiadomo bowiem powszechnie, że miłośnik gier komputerowych sam nie jest w stanie wybrać sobie sprawiającej mu przyjemność gry. Interwencja urzędnika jest tu niezbędna. <br /><br />Ale sprawą żywotnie zainteresowane jest też Ministerstwo Finansów. Otóż skoro w zamian za opłatę otrzymujemy loot boxa który zawiera losową nagrodę, to mamy tu do czynienia z hazardem. I to niezwykle groźnym hazardem, bo świadczonym za pomocą Internetu. Samo uczestnictwo w tego typu grze jest według polskiego prawa przestępstwem i grozi wysoką grzywną. Nie może być tak, że zagraniczne korporacje będą osiągały zysk, poprzez organizowanie w polskiej części Internetu deprawujących gier hazardowych.<br /><br />Kończąc, muszę jeszcze wypełnić obywatelski obowiązek i donieść Ministerstwu Finansów, że zagraniczna, a dokładnie włoska, firma Ferrero również organizuje nielegalne gry hazardowe na terytorium Polski, polegające na przyznaniu losowej nagrody w zamian za stałą opłatę. Ten nielegalny proceder nazywa się Kinder Niespodzianką. Ustawowe uregulowanie tej palącej kwestii wydaje się być koniecznością.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/839449719585738752",
"published": "2018-05-05T10:33:29+00:00",
"source": {
"content": "W grach komputerowych pojawiają się od jakiegoś czasu tzw. loot boxy. Są to różnego rodzaju losowe nagrody które można wygrać lub kupić w trakcie gry. W zależności od szczęścia w loot boxie może być bardzo dobra broń lub ulepszenie albo coś prawie bezwartościowego.\n\nCzemu ja o tym w ogóle piszę? Ponieważ tą niezwykle ważną sprawą zajmują się w Polsce aż dwa ministerstwa. Kierowane żelazną ręką Jadwigi Emilewicz Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii rozważa uregulowanie loot boxów. Przesłanek za tym jest wiele. Po pierwsze loot boxy nie są sprawiedliwe społecznie. Ktoś kto ma więcej pieniędzy będzie miał dostęp do lepszych przedmiotów, dzięki czemu osiągnie w grze przewagę. Kłóci się to w jaskrawy sposób z filozofią Marksa, którego 200 urodziny w całej Europie właśnie obchodzimy. Po drugie tego rodzaju mikropłatności zmniejszają satysfakcję z gry. Ministerstwo słusznie wierząc, że rynek nie jest w stanie odrzucić irytujących gier, zamierza samo dbać o poziom zadowolenia graczy. Wiadomo bowiem powszechnie, że miłośnik gier komputerowych sam nie jest w stanie wybrać sobie sprawiającej mu przyjemność gry. Interwencja urzędnika jest tu niezbędna. \n\nAle sprawą żywotnie zainteresowane jest też Ministerstwo Finansów. Otóż skoro w zamian za opłatę otrzymujemy loot boxa który zawiera losową nagrodę, to mamy tu do czynienia z hazardem. I to niezwykle groźnym hazardem, bo świadczonym za pomocą Internetu. Samo uczestnictwo w tego typu grze jest według polskiego prawa przestępstwem i grozi wysoką grzywną. Nie może być tak, że zagraniczne korporacje będą osiągały zysk, poprzez organizowanie w polskiej części Internetu deprawujących gier hazardowych.\n\nKończąc, muszę jeszcze wypełnić obywatelski obowiązek i donieść Ministerstwu Finansów, że zagraniczna, a dokładnie włoska, firma Ferrero również organizuje nielegalne gry hazardowe na terytorium Polski, polegające na przyznaniu losowej nagrody w zamian za stałą opłatę. Ten nielegalny proceder nazywa się Kinder Niespodzianką. Ustawowe uregulowanie tej palącej kwestii wydaje się być koniecznością.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:839449719585738752/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:838798918761566208",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało zmianę przepisów która sprawi, że samo założenie piramidy finansowej będzie karalne. Piramida finansowa, lub schemat Ponziego polega na tym, że zbiera się od ludzi pieniądze oferując im w zamian zyski. Następnie wypłaca się te zyski z wpłat kolejnych chętnych inwestorów. Wszystko działa do momentu, gdy utrzymuje się stały napływ inwestorów. Gdy tych jest za mało, kończą się pieniądze na wypłaty i piramida upada. <br /><br />Problemy z tą propozycją są dwa.<br /><br />Po pierwsze, w momencie zakładania biznesu ciężko jest stwierdzić, czy mamy do czynienia z piramidą finansową czy nie. Przecież zbierający może chcieć rzeczywiście inwestować zebrane środki. Może nawet przez jakiś czas inwestować je z powodzeniem. Dopiero gdy biznes zacznie przynosić straty, może dojść do wypłacania pieniędzy ze środków wpłaconych przez nowych inwestorów. Nie bardzo wiem w jaki sposób państwo ma wychwycić ten moment, w którym normalna spółka staje się piramidą. <br /><br />Drugi problem jest znacznie ciekawszy. Bardzo mnie intryguje, w jaki sposób te przepisy zostaną sformułowane, tak by z jednej strony karały za założenie piramidy finansowej a z drugiej strony nie dały podstawy do karania twórców ZUS?",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/838798918761566208",
"published": "2018-05-03T15:27:26+00:00",
"source": {
"content": "Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało zmianę przepisów która sprawi, że samo założenie piramidy finansowej będzie karalne. Piramida finansowa, lub schemat Ponziego polega na tym, że zbiera się od ludzi pieniądze oferując im w zamian zyski. Następnie wypłaca się te zyski z wpłat kolejnych chętnych inwestorów. Wszystko działa do momentu, gdy utrzymuje się stały napływ inwestorów. Gdy tych jest za mało, kończą się pieniądze na wypłaty i piramida upada. \n\nProblemy z tą propozycją są dwa.\n\nPo pierwsze, w momencie zakładania biznesu ciężko jest stwierdzić, czy mamy do czynienia z piramidą finansową czy nie. Przecież zbierający może chcieć rzeczywiście inwestować zebrane środki. Może nawet przez jakiś czas inwestować je z powodzeniem. Dopiero gdy biznes zacznie przynosić straty, może dojść do wypłacania pieniędzy ze środków wpłaconych przez nowych inwestorów. Nie bardzo wiem w jaki sposób państwo ma wychwycić ten moment, w którym normalna spółka staje się piramidą. \n\nDrugi problem jest znacznie ciekawszy. Bardzo mnie intryguje, w jaki sposób te przepisy zostaną sformułowane, tak by z jednej strony karały za założenie piramidy finansowej a z drugiej strony nie dały podstawy do karania twórców ZUS?",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:838798918761566208/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:837600223575605248",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Wiara Franciszka w to, że globalny zakaz posiadania broni uchroni nas od przemocy i wojen jest tak naiwna, że aż ciężko uwierzyć, że on tak naprawdę myśli.<br /><br />Przecież ktoś musiałby egzekwować siłą ten zakaz. Do tego potrzebowałby mnóstwa broni. Sprowadziłoby się to do okrutnego totalitaryzmu i zniewolenia.<br /><br />Powszechne rozbrojenie nie ma nic wspólnego z katolicyzmem.<br />W Ewangelii św. Łukasza Jezus mówi wyraźnie: \"a kto nie ma [trzosa], niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!\"<br /><br />Rozbrojenie nie ma też nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Już starożytni zauważyli: Si vis pacem, para bellum. Zasada ta mimo upływu tysięcy lat jest dalej aktualna, niezależnie od tego, co uroiło się papieżowi.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/837600223575605248",
"published": "2018-04-30T08:04:15+00:00",
"source": {
"content": "Wiara Franciszka w to, że globalny zakaz posiadania broni uchroni nas od przemocy i wojen jest tak naiwna, że aż ciężko uwierzyć, że on tak naprawdę myśli.\n\nPrzecież ktoś musiałby egzekwować siłą ten zakaz. Do tego potrzebowałby mnóstwa broni. Sprowadziłoby się to do okrutnego totalitaryzmu i zniewolenia.\n\nPowszechne rozbrojenie nie ma nic wspólnego z katolicyzmem.\nW Ewangelii św. Łukasza Jezus mówi wyraźnie: \"a kto nie ma [trzosa], niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!\"\n\nRozbrojenie nie ma też nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Już starożytni zauważyli: Si vis pacem, para bellum. Zasada ta mimo upływu tysięcy lat jest dalej aktualna, niezależnie od tego, co uroiło się papieżowi.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:837600223575605248/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:819846620537958400",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Postępowanie prokuratorskie względem partii Razem może mieć zupełnie nieoczekiwane konsekwencje. Niezależna prokuratura ma sprawdzić, czy Razem przypadkiem nie propaguje komunizmu, co może skończyć się delegalizacją tego ugrupowania. A czemu konsekwencje mogą być nieoczekiwane?<br /><br />Otóż postulaty Razem można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to sprawy obyczajowe. W umieszczonym 8 marca filmiku działaczki Razem bardzo jasno określiły na czym im zależy. Chodziło o: dużo seksu, mało głupich seksistowskich żartów, równy podział obowiązków domowych, edukację seksualną od początku szkoły, niższy VAT na podpaski i tampony, darmową antykoncepcję, większą liczbę darmowych toalet publicznych, legalną aborcję, znieczulenie przy każdym porodzie, darmowe żłobki i przedszkola dla wszystkich dzieci. Ten zestaw mniej lub bardziej poważnych postulatów raczej nie daje pretekstu do delegalizacji partii.<br /><br />Szukamy więc komunizmu dalej. Spójrzmy na drugi rodzaj postulatów: zagadnienia gospodarcze umieszczone w ich Deklaracji Programowej:<br /><br /> - minimalna płaca godzinowa 15 zł<br /> - zmiana umów o unikaniu podwójnego opodatkowania<br /> - wprowadzenie niezapowiedzianych kontroli u przedsiębiorców<br /> - walka z umowami cywilno-prawnymi<br /> - ograniczanie pracy w niedzielę<br /> - zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy<br /> - dodatkowe podatki dla dużych firm<br /> - budowa mieszkań przez państwo<br /> - zwiększenie wydatków na zasiłki<br /> - inwestowanie przez państwo w nowoczesny przemysł<br /> - zatrzymanie prywatyzacji<br /><br />I tu pojawia się prawdziwy problem. Wprawdzie te propozycje to dalej nie jest komunizm, ale traf chciał, że wszystkie te postulaty zrealizowało lub zamierza zrealizować Prawo i Sprawiedliwość. Oznacza to, że sprawa może być rozwojowa. Jeżeli bowiem Razem zostanie zdelegalizowane, to wszczęcie postępowanie przez niezależną prokuraturę w sprawie PiS powinno być tylko kwestią czasu. Prawda?<br /><br />Nie znaczy to oczywiście, że nie ma różnic pomiędzy PiS a Razem. One oczywiście są. Opisał je już 18 lat temu Kazik Staszewski:<br /><br />\"a różnica, że jedni mówią, że PRL była cool - a drudzy mówią, że nie<br />i że jedni mówią, że pewno Boga nie ma - a drudzy mówią, że jest <br />ale zasadniczo to jest jedna formacja nad wyraz pasożytnicza <br />takie dwie strony jednej chorągiewki tak tutaj zazwyczaj naliczam\".",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/819846620537958400",
"published": "2018-03-12T08:17:46+00:00",
"source": {
"content": "Postępowanie prokuratorskie względem partii Razem może mieć zupełnie nieoczekiwane konsekwencje. Niezależna prokuratura ma sprawdzić, czy Razem przypadkiem nie propaguje komunizmu, co może skończyć się delegalizacją tego ugrupowania. A czemu konsekwencje mogą być nieoczekiwane?\n\nOtóż postulaty Razem można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to sprawy obyczajowe. W umieszczonym 8 marca filmiku działaczki Razem bardzo jasno określiły na czym im zależy. Chodziło o: dużo seksu, mało głupich seksistowskich żartów, równy podział obowiązków domowych, edukację seksualną od początku szkoły, niższy VAT na podpaski i tampony, darmową antykoncepcję, większą liczbę darmowych toalet publicznych, legalną aborcję, znieczulenie przy każdym porodzie, darmowe żłobki i przedszkola dla wszystkich dzieci. Ten zestaw mniej lub bardziej poważnych postulatów raczej nie daje pretekstu do delegalizacji partii.\n\nSzukamy więc komunizmu dalej. Spójrzmy na drugi rodzaj postulatów: zagadnienia gospodarcze umieszczone w ich Deklaracji Programowej:\n\n - minimalna płaca godzinowa 15 zł\n - zmiana umów o unikaniu podwójnego opodatkowania\n - wprowadzenie niezapowiedzianych kontroli u przedsiębiorców\n - walka z umowami cywilno-prawnymi\n - ograniczanie pracy w niedzielę\n - zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy\n - dodatkowe podatki dla dużych firm\n - budowa mieszkań przez państwo\n - zwiększenie wydatków na zasiłki\n - inwestowanie przez państwo w nowoczesny przemysł\n - zatrzymanie prywatyzacji\n\nI tu pojawia się prawdziwy problem. Wprawdzie te propozycje to dalej nie jest komunizm, ale traf chciał, że wszystkie te postulaty zrealizowało lub zamierza zrealizować Prawo i Sprawiedliwość. Oznacza to, że sprawa może być rozwojowa. Jeżeli bowiem Razem zostanie zdelegalizowane, to wszczęcie postępowanie przez niezależną prokuraturę w sprawie PiS powinno być tylko kwestią czasu. Prawda?\n\nNie znaczy to oczywiście, że nie ma różnic pomiędzy PiS a Razem. One oczywiście są. Opisał je już 18 lat temu Kazik Staszewski:\n\n\"a różnica, że jedni mówią, że PRL była cool - a drudzy mówią, że nie\ni że jedni mówią, że pewno Boga nie ma - a drudzy mówią, że jest \nale zasadniczo to jest jedna formacja nad wyraz pasożytnicza \ntakie dwie strony jednej chorągiewki tak tutaj zazwyczaj naliczam\".",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:819846620537958400/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:815608470723346432",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Wczoraj dowiedzieliśmy się o kolejnych pomysłach Komisji Kodyfikacyjnej zajmującej się tworzeniem nowego prawa pracy. Do dotychczasowych pomysłów takich jak zakaz zawierania umów zlecenia czy o dzieło, niewypłacania nadgodzin pracownikom czy ograniczenie możliwości zawierania umów na czas określony przebojem wdarły się utrudnienia w zwalnianiu pracowników. Procedura wypowiedzenia umowy potrwa co najmniej 10 dni, a rozwiązania natychmiastowego 3 dni. W tym czasie pracownik będzie mógł oczywiście dostać zwolnienie od lekarza, na przykład z powodu depresji wywołanej otrzymaniem wypowiedzenia. Tym samym pracodawca będzie musiał na trochę odłożyć pomysł zwolnienia przebywającego na zwolnieniu pracownika.<br /><br />Według zapowiedzi wypowiedzenie umowy o pracę na czas nieokreślony lub na czas określony z przyczyn niedotyczących pracownika będzie dopuszczalne pod warunkiem zaoferowania mu innej pracy, do której pracownik ma kwalifikacje lub może je z łatwością nabyć. Likwidacja stanowiska oznaczać będzie konieczność znalezienia nowej pracy dla pracownika. Co oczywiste żadnej symetrii nie będzie i pracownik nie będzie musiał szukać zastępstwa dla siebie, jeżeli sam postanowi z pracy zrezygnować. <br /><br />Dzisiaj z kolei wiceminister finansów Paweł Cybulski oświadczył, że skarbówka będzie wykorzystywała istniejącą sieć kamer do skanowania tablic rejestracyjnych samochodów osobowych. Dane te będą wykorzystywane do sprawdzenia poprawności rozliczeń podatkowych przedsiębiorców. Co to oznacza? Ano urzędnik sprawdzi, czy przypadkiem firmowy samochód nie jest wykorzystywany w celach prywatnych. Jeżeli okaże się, że przedsiębiorca firmowym samochodem podjechał po dziecko do szkoły, a nie wyrzucił z kosztów uzyskania przychodu odpowiedniej części faktury za paliwo, to dostanie mandat i zapłaci zaległy podatek wraz z odsetkami. <br /><br />Urzędnicy mają już niekontrolowany dostęp do naszych kont bankowych, teraz chcą jeszcze wiedzieć gdzie się przemieszczamy. A czeka nas jeszcze walka o złamanie tajemnicy zawodowej doradców podatkowych i adwokatów. Ministerstwo będzie musiało przecież implementować unijną dyrektywę nakazującą donoszenie przez doradców na swoich klientów.<br /><br />Ten rząd niestety nie ma żadnych zahamowań i jest w stanie dowolnie deptać naszą prywatność. Za rok, dwa będziemy żyli w zupełnie innej rzeczywistości, w której wiedza urzędników o naszym życiu będzie większa niż kiedykolwiek. ",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/815608470723346432",
"published": "2018-02-28T15:36:52+00:00",
"source": {
"content": "Wczoraj dowiedzieliśmy się o kolejnych pomysłach Komisji Kodyfikacyjnej zajmującej się tworzeniem nowego prawa pracy. Do dotychczasowych pomysłów takich jak zakaz zawierania umów zlecenia czy o dzieło, niewypłacania nadgodzin pracownikom czy ograniczenie możliwości zawierania umów na czas określony przebojem wdarły się utrudnienia w zwalnianiu pracowników. Procedura wypowiedzenia umowy potrwa co najmniej 10 dni, a rozwiązania natychmiastowego 3 dni. W tym czasie pracownik będzie mógł oczywiście dostać zwolnienie od lekarza, na przykład z powodu depresji wywołanej otrzymaniem wypowiedzenia. Tym samym pracodawca będzie musiał na trochę odłożyć pomysł zwolnienia przebywającego na zwolnieniu pracownika.\n\nWedług zapowiedzi wypowiedzenie umowy o pracę na czas nieokreślony lub na czas określony z przyczyn niedotyczących pracownika będzie dopuszczalne pod warunkiem zaoferowania mu innej pracy, do której pracownik ma kwalifikacje lub może je z łatwością nabyć. Likwidacja stanowiska oznaczać będzie konieczność znalezienia nowej pracy dla pracownika. Co oczywiste żadnej symetrii nie będzie i pracownik nie będzie musiał szukać zastępstwa dla siebie, jeżeli sam postanowi z pracy zrezygnować. \n\nDzisiaj z kolei wiceminister finansów Paweł Cybulski oświadczył, że skarbówka będzie wykorzystywała istniejącą sieć kamer do skanowania tablic rejestracyjnych samochodów osobowych. Dane te będą wykorzystywane do sprawdzenia poprawności rozliczeń podatkowych przedsiębiorców. Co to oznacza? Ano urzędnik sprawdzi, czy przypadkiem firmowy samochód nie jest wykorzystywany w celach prywatnych. Jeżeli okaże się, że przedsiębiorca firmowym samochodem podjechał po dziecko do szkoły, a nie wyrzucił z kosztów uzyskania przychodu odpowiedniej części faktury za paliwo, to dostanie mandat i zapłaci zaległy podatek wraz z odsetkami. \n\nUrzędnicy mają już niekontrolowany dostęp do naszych kont bankowych, teraz chcą jeszcze wiedzieć gdzie się przemieszczamy. A czeka nas jeszcze walka o złamanie tajemnicy zawodowej doradców podatkowych i adwokatów. Ministerstwo będzie musiało przecież implementować unijną dyrektywę nakazującą donoszenie przez doradców na swoich klientów.\n\nTen rząd niestety nie ma żadnych zahamowań i jest w stanie dowolnie deptać naszą prywatność. Za rok, dwa będziemy żyli w zupełnie innej rzeczywistości, w której wiedza urzędników o naszym życiu będzie większa niż kiedykolwiek. ",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:815608470723346432/activity"
},
{
"type": "Create",
"actor": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"object": {
"type": "Note",
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:815151869220065280",
"attributedTo": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660",
"content": "Wczoraj przez media przeleciał news z czerwca 2017 roku. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazał nazywania produktów roślinnych w sposób sugerujący produkt mleczny. Dlatego nie będzie można już sprzedawać masła orzechowego, mleka kokosowego, migdałowego etc. <br /> <br />Na początku oczywiście oburzyłem się na głupią Unię Europejską, przez którą zamiast \"masło orzechowe\" będę musiał mówić \"margaryna orzechowa\" albo \"krem orzechowy\" czy jeszcze inaczej. Po chwili moje oburzenie było jeszcze większe, ponieważ doczytałem, że zakaz nie obowiązuje producentów, którzy tych nazw używają ponad 30 lat. Wyglądało to oczywiście na wredny atak zachodnich producentów na polskich producentów, którzy z przyczyn oczywistych 30 lat temu nic produkować nie mogli.<br /><br />Mając wolną chwilę postanowiłem jednak wgryźć się w temat i odkryłem prawdziwego winowajce. Otóż Unia Europejska wyraźnie definiuje mnóstwo produktów żywnościowych. Mleko musi być mlekiem zwierzęcym, masło musi być z mleka i zawierać minimum 80% tłuszczu, oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia musi być uzyskiwana mechanicznie a nie chemicznie etc. Tłumaczone to jest ochroną konsumenta, który nie powinien być wprowadzany w błąd. Nie chcę teraz wchodzić w dyskusję o sensowności tych ograniczeń, załóżmy, że intencje UE są tu czyste. <br /><br />Wydaje się jednak, że są takie produkty, które mają swoją tradycyjną nazwę, która nikogo normalnego nie wprowadzi w błąd. Przykładem może być masło orzechowe czy mleko kokosowe. Przecież chyba każdy wie, że mleko kokosowe jest z kokosa a nie z krowy. Każdy powinien też wiedzieć, że kawa zbożowa nie jest ze zboża a ptasie mleczko nie ma nic wspólnego z ptakiem. Proszę sobie wyobrazić, że UE też o tym wie, dlatego w osobnej decyzji Komisji Europejskiej z 2010 roku wymieniono wyjątki, które w poszczególnych językach będą dopuszczane. W językach angielskim, niemieckim czy francuski tych wyjątków jest kilkadziesiąt. Prawo UE dopuszczać więc będzie wszystkie nut butter, peanut butter, coconut milk, milk sherry, cocoa milk etc. Na wszelki wypadek Brytyjczycy wpisali na listę nawet ice-cream. <br /><br />A co do tej listy wyjątków dodały nasze orły z rządzących wtedy Platformy Obywatelskiej i PSL?<br /><br />Ser jabłeczny.<br /><br />Żadne masło orzechowe, mleko kokosowe czy ptasie mleczko. Jedynie ser jabłeczny będzie jedynym produktem, którego nazwa sugeruje produkt mleczny, a który będzie można sprzedawać w Polsce. <br /><br />A czemu akurat ser jabłeczny i co to w ogóle jest ser jabłeczny, to już trzeba pytać PO i PSL.",
"to": [
"https://www.w3.org/ns/activitystreams#Public"
],
"cc": [
"https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/followers"
],
"tag": [],
"url": "https://www.minds.com/newsfeed/815151869220065280",
"published": "2018-02-27T09:22:30+00:00",
"source": {
"content": "Wczoraj przez media przeleciał news z czerwca 2017 roku. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazał nazywania produktów roślinnych w sposób sugerujący produkt mleczny. Dlatego nie będzie można już sprzedawać masła orzechowego, mleka kokosowego, migdałowego etc. \n \nNa początku oczywiście oburzyłem się na głupią Unię Europejską, przez którą zamiast \"masło orzechowe\" będę musiał mówić \"margaryna orzechowa\" albo \"krem orzechowy\" czy jeszcze inaczej. Po chwili moje oburzenie było jeszcze większe, ponieważ doczytałem, że zakaz nie obowiązuje producentów, którzy tych nazw używają ponad 30 lat. Wyglądało to oczywiście na wredny atak zachodnich producentów na polskich producentów, którzy z przyczyn oczywistych 30 lat temu nic produkować nie mogli.\n\nMając wolną chwilę postanowiłem jednak wgryźć się w temat i odkryłem prawdziwego winowajce. Otóż Unia Europejska wyraźnie definiuje mnóstwo produktów żywnościowych. Mleko musi być mlekiem zwierzęcym, masło musi być z mleka i zawierać minimum 80% tłuszczu, oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia musi być uzyskiwana mechanicznie a nie chemicznie etc. Tłumaczone to jest ochroną konsumenta, który nie powinien być wprowadzany w błąd. Nie chcę teraz wchodzić w dyskusję o sensowności tych ograniczeń, załóżmy, że intencje UE są tu czyste. \n\nWydaje się jednak, że są takie produkty, które mają swoją tradycyjną nazwę, która nikogo normalnego nie wprowadzi w błąd. Przykładem może być masło orzechowe czy mleko kokosowe. Przecież chyba każdy wie, że mleko kokosowe jest z kokosa a nie z krowy. Każdy powinien też wiedzieć, że kawa zbożowa nie jest ze zboża a ptasie mleczko nie ma nic wspólnego z ptakiem. Proszę sobie wyobrazić, że UE też o tym wie, dlatego w osobnej decyzji Komisji Europejskiej z 2010 roku wymieniono wyjątki, które w poszczególnych językach będą dopuszczane. W językach angielskim, niemieckim czy francuski tych wyjątków jest kilkadziesiąt. Prawo UE dopuszczać więc będzie wszystkie nut butter, peanut butter, coconut milk, milk sherry, cocoa milk etc. Na wszelki wypadek Brytyjczycy wpisali na listę nawet ice-cream. \n\nA co do tej listy wyjątków dodały nasze orły z rządzących wtedy Platformy Obywatelskiej i PSL?\n\nSer jabłeczny.\n\nŻadne masło orzechowe, mleko kokosowe czy ptasie mleczko. Jedynie ser jabłeczny będzie jedynym produktem, którego nazwa sugeruje produkt mleczny, a który będzie można sprzedawać w Polsce. \n\nA czemu akurat ser jabłeczny i co to w ogóle jest ser jabłeczny, to już trzeba pytać PO i PSL.",
"mediaType": "text/plain"
}
},
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/entities/urn:activity:815151869220065280/activity"
}
],
"id": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/outbox",
"partOf": "https://www.minds.com/api/activitypub/users/805112392718491660/outboxoutbox"
}